Zalecam włączenie podkładu, który będzie Wam lepiej odpowiadać, ale zdecydujcie się na któryś. Muzyka najlepiej oddaje te uczucia i emocje. Ja sama nie potrafiłam się zdecydować, którą piosenkę mam wybrać. Zdecydujcie sami. Enjoy!
"Londyn,
22 lipca, 2012 r.
Drogi
Niallu!
Stałeś tam, szczerze
uśmiechnięty. Nie było dnia, kiedy ze starego kufra, o machoniowej powierzchni,
nie wyłaniało się stare, białe jak pergamin zdjęcie. Blask Twoich małych
perełek doprowadzał mnie do skinienia powiek. Zawsze stawały się one cięższe, z
każdym dniem myślałam. Tak, robiłam to zbyt często. Fala ciepłej, słonej, lecz
nieskazitelnej naturalności nie raz ulatniała się po mych krwisto-czerwonych
policzkach. Dziś są one jak płótno, na którym kiedyś tak bardzo uwielbiałeś
widywać siebie. Już nie maluję. Moje ciało jest zbyt słabe, by unieść ciężar
kilku-gramowego pędzelka. W myślach wciąż kurczowo ściskam paletę, by moment
później przenieść morsko-zieloną barwę
na kawałek czystości. Kochałam ją, przecież była Twoją ulubioną. Pamiętam,
doskonale odtwarzam chwilę, w której się przekomarzaliśmy; mówiłeś, że lubisz
po prostu zielony, a ja chciałam nadać temu duszę. Ile bym dała, żeby teraz
znaleźć się przy Tobie i wciąż powtarzać, że zieleń ma ponad dziesięć odcieni.
Wspominasz mnie czasami? Ja Ciebie rzadko. Powoli zaczynam
zapominać, kto tak naprawdę był dla mnie ważny. Już nawet nie chcę, żebyś
wrócił. Chcę tylko, abyś powiedział mi, dlaczego doszedłeś, zostawiając mnie
całkiem samą? Dobrze wiedziałeś, że nie mam nikogo. Przeliterować? N-I-K-O-G-O.
Miałam o to do Ciebie żal, okropny. Z perspektywą czasu zdaję sobie jednak
sprawę, że musiałeś mieć jakiś powód. Miałeś, prawda? Przecież nie mogłeś
zostawić kogoś, kogo twarz pierwszą zobaczyłeś rano. Kogoś, z kim taniec bez
podkładu muzycznego nie był niczym zadziwiającym. Kogoś, z kim sączyłeś poranne
espresso. To niedorzeczne! Czy nadal subtelnie obracasz dłoń, by starannie
dodać dwie i pół łyżeczki cukru?
Pewnie dziwisz się, gdzie teraz jestem. W tym samym miejscu.
Nic się nie zmieniło… Może za wyjątkiem Ciebie obok.
Zastanawiasz się też czasem, jakby to było, gdybyś nie
opuścił mnie jak starego psa?
Kathleen była dzisiaj nad jeziorem. Sesja
fotograficzna, mówiłam Ci, jak dobrze sobie radzi? Skubana, ma ogromny talent.
Powiedziała mi, że widziała małego chłopca. Pamiętam każdy
szczegół, ruch jej soczystych warg, podczas gdy opowiadała, jak bardzo był do
Ciebie podobny. Jego jasne, jak słońce, króciutkie pasma włosków, przykrywało
marynarskie odzienie. Blask błękitnego morza tęczówek blondynka był widoczny
nawet, gdy wrzucał pojedynczo, wszystkie kamyczki do wody. Jego policzki były
oblane pudrowym różem. Mam nadzieję, że chociaż to się w Tobie nie zmieniło?
Nadzieja umiera ostatnia.
Kat uwieczniła go na fotografii. Przecież nie byłaby sobą,
gdyby tego nie zrobiła, prawda? Jeśli będzie mi dane napisać skarbnik moich
uczuć do samiutkiego końca, dołączę ją. Jesteś cholernie ciekaw, wiem to.
Już całkiem zapominam, co jeszcze chciałabym Ci powiedzieć.
Nie da się nadrobić pięciu lat w jednym liście, przyznasz mi rację? Szmat
czasu, można byłoby rzecz.
Dotykam mojej głowy. Pamiętasz moje długie, kruczoczarne
włosy? Ich grubość zmalała do kompletnego zera. Jestem na samym dnie, nikt nie
może mi pomóc. To brzmi jak wołanie o pomoc, ale nim nie jest, proszę, uwierz.
Sama się dziwię, jak choroba może zmienić czystą duszę. Zawsze i wszędzie
powtarzałeś mi, że silniejszej osoby ode mnie nie spotkałeś. Czy to też się
zmieniło?
Powtórzę się: naprawdę pragnęłabym streścić te pięć lat,
trzy dni, dwadzieścia jeden godzin i pięćset minut w jednym wierszu, ale nie
potrafię. Liczyłam, tak bardzo odczuwalny był brak Ciebie obok, że czułam się
zmuszona wykonać tę czynność.
Moja ręka trzęsie się niemiłosiernie. Och, nawet nie wiesz,
jak wiele chciałabym Ci jeszcze opowiedzieć, ale po prostu… nie potrafię. Nie
chcę, aby ktoś pisał to za mnie. To wywodzi się wprost z mego serca, błagam,
nie zawiedź mnie. Spełnisz moje życzenia? Mam trzy. Jesteś moją złotą rybką,
wiesz?
Po pierwsze, przeczytaj ten pamiętniczek do końca.
Chciałabym, abyś bym świadom tego, co czuję. Niegdyś pragnąłeś znać mnie całą.
Czekasz już na drugie? Powiedz, że z niecierpliwością. Dnia
dwudziestego trzeciego lipca, zjaw się przed mym domem, proszę. Wejdź do
ogródka, pamiętasz małą pergolę? Z tyłu, za krzewem winnym, będzie czekała na
Ciebie paczka. W tym ten oto wypotnik. Wymyśliłam te słowo, śmieszne, zgodzisz
się ze mna? Jeśli go czytasz, oznacza to, że właśnie dojrzałeś moje najmniejsze
i najcenniejsze dzieło sztuki.
Siedziałam wtedy na plaży. Nie umiałam wymyślić nic
sensownego, wychodząc z domostwa miałam natchnienie, dochodząc nad brzeg Tower
River, całkowicie ono zanikło. Kroczyłam bez celu po kamienistym wybrzeżu, aż w
końcu doczłapałam się do małej, zielonej ławeczki. Czemu nie? Usiadłam, a wtem
boom. Okazało się, że jest ona świeżo pomalowana! Dał byś wiarę? Ale ze mnie
niezdara, prawda? Przełożyło się to na co najmniej atrakcyjne doświadczenie.
To, co widzisz, to efekt tej zabawnej sytuacji. Kim oni są?
Kiedy będziesz mnie wspominać, proszę, rób to często, spójrz
na mój ostatni obraz i pomyśl, że to my. Kto wie, może kiedyś Ci mnie zabraknie?
Moje palce stają się już wiotkie, mięśnie odmawiają
posłuszeństwa. Znasz ten ból i siłę cierpienia, kiedy tylko coś nie idzie po
Twej myśli?
Nigdy nie chciałam, abyś cierpiał, nie zrozum tego
dosłownie.
Pamiętasz tę szaloną zbieraninę? Małe pudełeczko, czerwone,
serduszka w stanie idealnym. Od kiedy wyjechałeś, codziennie wrzucałam tam
każdy zdobyty funt. Uwierz, chciałam dotrzymać obietnicy. Dzisiaj, kiedy mój
umysł funkcjonuje w miarę normalnie, przeliczyłam całość. Spora suma, dowiesz
się ile, przychodząc po paczkę do altany.
Pewnie myślisz teraz, co z nimi zrobić. Odpowiem, zanim tusz
się jeszcze nie wykończył.
Na rogu Wembley Street, za budką z lodami (naszymi
ulubionymi, dasz wiarę, że wycofali pistacjowy smak?) znajduję się mała
siedziba pewnej agencji. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wystarczy,
abyś tylko przeniósł potrzebne fundusze
w te skromne miejsce. Zsotaną tam one odpowiednio spożytkowane. Miła
pani, da Ci w podzięce mały flakonik w gęstą cieczą we wnętrzu. Zatrzymaj go, kiedyś
poznasz jego prawdziwe zapotrzebowani.
To było moje ostatnie, trzecie życzenie. Czy nie za dużo od
Ciebie wymagam?
To już chyba wszystko. Powoli odkładam długopis, i zakładam
chustkę. Nie chcę, aby ktoś zobaczył mnie w tak tragicznym stanie. Tak,
kochany, jest bardzo źle.
W końcu, kiedy mój list dobiega szarego końca, poznaj powód,
dla którego robię to wszystko.
Dnia osiemnastego lipca 2008 roku, dowiedziałam się, w
bardzo prozaiczny sposób, iż choruję na ciężką odmianę raka trzustki.
Wyobrażam sobie, jak teraz wyglądasz. Starasz się być
obojętny, nie okazując uczuć i emocji, targających Tobą od samego wnętrza Twej
duszy. Ale w końcu zdecydujesz się zaufać samemu sobie.
Walczyłam, och, Niall, nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
Wszystkie zabiegi, hospitalizacje, chemioterapie. Miało być dobrze, a jest
wręcz odwrotnie, wiesz?
Przed dwa lata choroba nie dawała się we znaki. Żyłam
normalnie, całkowicie zapominając o Tobie.
Rok temu, kiedy pan doktor Wiener (był bardzo miły, nawiasem
mówiąc, aczkolwiek jego włosy, przekraczające przeciętną długość, przerażały
mnie ogromnie) oznajmił, iż pozostało mi tylko trzysta sześćdziesiąt pięć dni
życia, postanowiłam, że w ostatnim stadium przerzutów, zdecyduje się odezwać
się i opowiedzieć, jak przebiegały lata choroby, w których byłam samotnym
człowiekiem.
Będąc świadoma swego stanu zdrowotnego, postanowiłam żyć
tak, jakby każdy następny dzień był ostatnim. To było możliwe, dasz wiarę?
Spełniłam swe marzenia.
Miejąc jeszcze moje
długie pasma włosów, zdecydowałam się na upragnioną sesję fotograficzną. Efekt
był zadziwiająco zachwycający. Z&Z, tak Kat postanowiła nazwać ten album.
Mam go gdzieś zakopany w dolnej półeczce mojego biurka, jeśli byś pragnął, w
każdej chwili możesz dojrzeć skutki tego przedsięwzięcia. Moje mieszkanie
zawsze będzie dla Ciebie drugim domem. Nie zapominaj.
Wyjechałam na upragnione wakacje do Hiszpanii, tak, do
Marabelli. Niall, gdybyś tylko chciał, mogłabym Cię zabrać ze sobą. Czar i
magia hiszpańskich ulic, doprawdy, zauroczyły mnie na dobre. Chciałabym tam
powrócić, ale wiem, że to niemożliwe. Może Ty wyjedziesz tam niebawem?
Dużo by tu opisywać, ale ja naprawdę, nie mam już siły.
Niall, to już koniec. Wierzysz? Dno. Jutro umrę. Szkoda, że
nie mogę Cię jeszcze zobaczyć.
Proszę, spełnij me życzenia, jako świadectwo, że
kiedykolwiek byłam dla Ciebie warta. Utwierdź mnie w tym przekonaniu.
Kończąc mój list, ujmę, że to o mojej śmierci poinformuje
Cię moja mama. Jeśli masz jeszcze trochę rozsądku i empatii w sobie, wesprzyj
ją i zaopiekuj tak, jakbyś opiekował się mną, gdybyś wiedział o mojej chorobie.
Jesteś dobrym człowiekiem, masz złote serce. Ona będzie Cię potrzebować. Ja
odejdę, ona zostanie sama.
Łudzę się, że może będziesz za mną tęsknił. Ja będę patrzeć
na Ciebie z góry i wspominać.
Pamiętaj o mnie, proszę.
Już nie mogę.
Moja ręka jest złamana.
Serce przecięte na pół.
Wszystko już skończone.
Byłeś, jestem i będziesz moim słoneczkiem.
To nie jest pożegnanie, wiesz przecież, że
N-I-E-N-A-W-I-D-Z-Ę się żegnać, tak cholernie. Ale obiecaj mi jedno: że jeszcze
kiedyś się spotkamy. Tam, na górze. Sądzę, iż mają tam dobre ciastka. Takie z
chmurkami. I grają dobrą muzykę. Przekonam się o tym i koniecznie napiszę drugi
list.
[T.I]
Ps. Wiedziałeś, jakie niedobre jedzenie serwują w
szpitalnych stołówkach? Musieliby przyjąć tam Ciebie. Przyczyń się do to tego,
mój kucharzyno. "
Tak, jak opisałaś w liście, odłożyłaś doszczętnie wykończony długopis na bok, a sproy kawałek idealnie zachowanego papieru, włożyłaś do wsześniej zaadresowanej koperty i starannie zakleiłaś każdy rów. Miałaś cichą nadzieję, że dotrze do prawdziwego odbiorcy. To było Twoim ostatnim życzeniem, przed śmiercią.
*~*~*~*
Witam, witam, wszystkich przecudownych czytelników "Takie jednokierunkowe imaginy"! Na początek wypadałoby się przedstawić, więc?
Mam na imię Julia ( tak, tak samo, jak główna założycielka bloga - nawiasem mówiąc, nazywamy siebie "kopjami", ponieważ obie mamy na imię Julia, mamy po 13 lat, urodziłyśmy się w marcu, mamy ten sam znak zodiaku, itd. Co najlepsze, codziennie odkrywamy nowe cechy, które nas łączą, a to nas niesamowicie satysfakcjonuje! (: ) i od dzisiaj jestem "współautorką", tego oto imaginowego bloga.
Na początek, niedawno napisany imagin z Niallem. Jest dosyć smutny, wiele osób nie lubi smutnych, więc nie wiem, czy się spodoba.
Mi aczkolwiek przypadł do gustu, więc postanowiałam go przerobić na taką oto formę, ponieważ z jego pierwotnym założeniem, miał to być po prostu one-shot. Mam nadzieję, że wybaczycie mi drobne błędy, które zdołacie wyłapać. Ale uwierzcie - człowiek nie jest nieomylny, nie potrafi takim być.
No to co? To chyba na tyle! Cieszę się, że dołączyłam do obsady tego bloga i od dzisiaj będę mogła na nim współtworzyć.
Co z następnym dziełem? Możecie go wypatrywać już w najbliżzym czasie. Maluteńka podpowiedź: będzie on z Harrym. :") Wszystkich zainteresowanych BŁAGAM O KOMENTARZE. To naprawdę ważne, sprawia uśmiech na twarzach obu Julek. (:
Pozdrawiam Was serdeczenie i do następnego. <3 xxx
smutny . :(
OdpowiedzUsuńale wyszedł Ci naprawdę cudny. ; 3
czekam na nn. ^^
kurczę świetny *.* więcej takich
OdpowiedzUsuńNaprawdę nietypowy ale podoba mi się. Jedyne czego mi brakuje to reakcja Niall'a, tego co robi jak ten list dociera do niego. Ale pomijając ten fakt imagin naprawdę świetny. :)
OdpowiedzUsuń~@Caroline_x333
Ja Rycze teraz i bede przez najbliższa godzinę .To jest piękne , naprawdę piękne .Nie Moge doczekać sie następnego .
OdpowiedzUsuńto jest po prostu niesamowite! przeczytałam to i mam łzy w oczach *.* i jeśli chodzi o mnie to kocham smutne imaginy, więc czekam na kolejny tego typu!;)
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńA więc jakoż obiecałam zostawiam komentarz. To było dobre ;) Napisz następnego o tym jak Niall na to zareagował ;)A więc powodzenia. Jeśli potrzebowałabyś jeszcze czegoś to wiesz gdzie mnie znaleść ;)
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁE *____* @awwwbabe
OdpowiedzUsuńo jejcia ;c popłakałam się ! jest przecudne! <3
OdpowiedzUsuńjezuu . ryczę ;( świetny ! więcej takich ; ) xx
OdpowiedzUsuńFajny, a możesz napisać dziś z harrym. ! proszę. !! ;*** @weronika_borok
OdpowiedzUsuńBomba. Czekam na następnym, fajnie by było gdybyś dodała dziś imagin z Harrym.
OdpowiedzUsuńhttp://thoughtsturn.blogspot.com/ zapraszam do czytania :)
OdpowiedzUsuńbęde wpadała :)
pięknie, Julia, pięknie. x
OdpowiedzUsuńklimat - jest.
OdpowiedzUsuńpomysł - jest.
tylko kurczę, czegoś mi brakuje...pewnie będę brzmieć, jak jakiś nadęty bufon, który zjadł wszystkie rozumy(zaraz po tym, jak skończyła się mleczna czekolada), ale... Hm. Opisywanie uczuć nie może być tylko zlepkiem pięknych słów, nadawających klimat. To musi mieć...no kurczę. To COŚ, co sprawi, że łzy same płyną, a gula nie wiadomo skąd pojawia się w gardle. Tutaj przeszkadzał mi nadmiar pięknych i gładkich przymiotników - w niektórych miejscach zbędne, według mnie - no i niektóre słowa, nie pasujące do kontekstu.
jednak, pomimo tego mojego gderania (wybacz, zły humor i te sprawy) coś mi się widzi, że gdzieś tam drzemie talent. jakby to nie brzmiało - obudź go, a za talentem przyjdzie styl i wyczucie.
pozdrawiam i ściskam, Wunder.
jacie, świetny *__*
OdpowiedzUsuńmogę być informowana o nowych ? mój tt: @AmebaOfficial
+ zapraszam do mnie http://im-nothing-without-you.blogspot.com/
JEJU JAKI ŚWIETNY *.*
OdpowiedzUsuńPŁACZĘ JAK GŁUPIA . XD