7/26/2012

Niall

 Zalecam włączenie podkładu, który będzie Wam lepiej odpowiadać, ale zdecydujcie się na któryś. Muzyka najlepiej oddaje te uczucia i emocje. Ja sama nie potrafiłam się zdecydować, którą piosenkę mam wybrać. Zdecydujcie sami. Enjoy! 

"Londyn, 22 lipca, 2012 r.
Drogi Niallu!
Stałeś tam, szczerze uśmiechnięty. Nie było dnia, kiedy ze starego kufra, o machoniowej powierzchni, nie wyłaniało się stare, białe jak pergamin zdjęcie. Blask Twoich małych perełek doprowadzał mnie do skinienia powiek. Zawsze stawały się one cięższe, z każdym dniem myślałam. Tak, robiłam to zbyt często. Fala ciepłej, słonej, lecz nieskazitelnej naturalności nie raz ulatniała się po mych krwisto-czerwonych policzkach. Dziś są one jak płótno, na którym kiedyś tak bardzo uwielbiałeś widywać siebie. Już nie maluję. Moje ciało jest zbyt słabe, by unieść ciężar kilku-gramowego pędzelka. W myślach wciąż kurczowo ściskam paletę, by moment później przenieść  morsko-zieloną barwę na kawałek czystości. Kochałam ją, przecież była Twoją ulubioną. Pamiętam, doskonale odtwarzam chwilę, w której się przekomarzaliśmy; mówiłeś, że lubisz po prostu zielony, a ja chciałam nadać temu duszę. Ile bym dała, żeby teraz znaleźć się przy Tobie i wciąż powtarzać, że zieleń ma ponad dziesięć odcieni.

Wspominasz mnie czasami? Ja Ciebie rzadko. Powoli zaczynam zapominać, kto tak naprawdę był dla mnie ważny. Już nawet nie chcę, żebyś wrócił. Chcę tylko, abyś powiedział mi, dlaczego doszedłeś, zostawiając mnie całkiem samą? Dobrze wiedziałeś, że nie mam nikogo. Przeliterować? N-I-K-O-G-O. Miałam o to do Ciebie żal, okropny. Z perspektywą czasu zdaję sobie jednak sprawę, że musiałeś mieć jakiś powód. Miałeś, prawda? Przecież nie mogłeś zostawić kogoś, kogo twarz pierwszą zobaczyłeś rano. Kogoś, z kim taniec bez podkładu muzycznego nie był niczym zadziwiającym. Kogoś, z kim sączyłeś poranne espresso. To niedorzeczne! Czy nadal subtelnie obracasz dłoń, by starannie dodać dwie i pół łyżeczki cukru?
Pewnie dziwisz się, gdzie teraz jestem. W tym samym miejscu. Nic się nie zmieniło… Może za wyjątkiem Ciebie obok.
Zastanawiasz się też czasem, jakby to było, gdybyś nie opuścił mnie jak starego psa?
Kathleen była dzisiaj nad jeziorem. Sesja fotograficzna, mówiłam Ci, jak dobrze sobie radzi? Skubana, ma ogromny talent. 
Powiedziała mi, że widziała małego chłopca. Pamiętam każdy szczegół, ruch jej soczystych warg, podczas gdy opowiadała, jak bardzo był do Ciebie podobny. Jego jasne, jak słońce, króciutkie pasma włosków, przykrywało marynarskie odzienie. Blask błękitnego morza tęczówek blondynka był widoczny nawet, gdy wrzucał pojedynczo, wszystkie kamyczki do wody. Jego policzki były oblane pudrowym różem. Mam nadzieję, że chociaż to się w Tobie nie zmieniło? Nadzieja umiera ostatnia.
Kat uwieczniła go na fotografii. Przecież nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła, prawda? Jeśli będzie mi dane napisać skarbnik moich uczuć do samiutkiego końca, dołączę ją. Jesteś cholernie ciekaw, wiem to.
Już całkiem zapominam, co jeszcze chciałabym Ci powiedzieć. Nie da się nadrobić pięciu lat w jednym liście, przyznasz mi rację? Szmat czasu, można byłoby rzecz.
Dotykam mojej głowy. Pamiętasz moje długie, kruczoczarne włosy? Ich grubość zmalała do kompletnego zera. Jestem na samym dnie, nikt nie może mi pomóc. To brzmi jak wołanie o pomoc, ale nim nie jest, proszę, uwierz. Sama się dziwię, jak choroba może zmienić czystą duszę. Zawsze i wszędzie powtarzałeś mi, że silniejszej osoby ode mnie nie spotkałeś. Czy to też się zmieniło?
Powtórzę się: naprawdę pragnęłabym streścić te pięć lat, trzy dni, dwadzieścia jeden godzin i pięćset minut w jednym wierszu, ale nie potrafię. Liczyłam, tak bardzo odczuwalny był brak Ciebie obok, że czułam się zmuszona wykonać tę czynność.

Moja ręka trzęsie się niemiłosiernie. Och, nawet nie wiesz, jak wiele chciałabym Ci jeszcze opowiedzieć, ale po prostu… nie potrafię. Nie chcę, aby ktoś pisał to za mnie. To wywodzi się wprost z mego serca, błagam, nie zawiedź mnie. Spełnisz moje życzenia? Mam trzy. Jesteś moją złotą rybką, wiesz?
Po pierwsze, przeczytaj ten pamiętniczek do końca. Chciałabym, abyś bym świadom tego, co czuję. Niegdyś pragnąłeś znać mnie całą.
Czekasz już na drugie? Powiedz, że z niecierpliwością. Dnia dwudziestego trzeciego lipca, zjaw się przed mym domem, proszę. Wejdź do ogródka, pamiętasz małą pergolę? Z tyłu, za krzewem winnym, będzie czekała na Ciebie paczka. W tym ten oto wypotnik. Wymyśliłam te słowo, śmieszne, zgodzisz się ze mna? Jeśli go czytasz, oznacza to, że właśnie dojrzałeś moje najmniejsze i najcenniejsze dzieło sztuki.
Siedziałam wtedy na plaży. Nie umiałam wymyślić nic sensownego, wychodząc z domostwa miałam natchnienie, dochodząc nad brzeg Tower River, całkowicie ono zanikło. Kroczyłam bez celu po kamienistym wybrzeżu, aż w końcu doczłapałam się do małej, zielonej ławeczki. Czemu nie? Usiadłam, a wtem boom. Okazało się, że jest ona świeżo pomalowana! Dał byś wiarę? Ale ze mnie niezdara, prawda? Przełożyło się to na co najmniej atrakcyjne doświadczenie.
To, co widzisz, to efekt tej zabawnej sytuacji. Kim oni są?
Kiedy będziesz mnie wspominać, proszę, rób to często, spójrz na mój ostatni obraz i pomyśl, że to my. Kto wie, może kiedyś Ci mnie zabraknie?
Moje palce stają się już wiotkie, mięśnie odmawiają posłuszeństwa. Znasz ten ból i siłę cierpienia, kiedy tylko coś nie idzie po Twej myśli?
Nigdy nie chciałam, abyś cierpiał, nie zrozum tego dosłownie.
Pamiętasz tę szaloną zbieraninę? Małe pudełeczko, czerwone, serduszka w stanie idealnym. Od kiedy wyjechałeś, codziennie wrzucałam tam każdy zdobyty funt. Uwierz, chciałam dotrzymać obietnicy. Dzisiaj, kiedy mój umysł funkcjonuje w miarę normalnie, przeliczyłam całość. Spora suma, dowiesz się ile, przychodząc po paczkę do altany.  
Pewnie myślisz teraz, co z nimi zrobić. Odpowiem, zanim tusz się jeszcze nie wykończył.
Na rogu Wembley Street, za budką z lodami (naszymi ulubionymi, dasz wiarę, że wycofali pistacjowy smak?) znajduję się mała siedziba pewnej agencji. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wystarczy, abyś tylko przeniósł potrzebne fundusze  w te skromne miejsce. Zsotaną tam one odpowiednio spożytkowane. Miła pani, da Ci w podzięce mały flakonik w gęstą cieczą we wnętrzu. Zatrzymaj go, kiedyś poznasz jego prawdziwe zapotrzebowani.
To było moje ostatnie, trzecie życzenie. Czy nie za dużo od Ciebie wymagam?
To już chyba wszystko. Powoli odkładam długopis, i zakładam chustkę. Nie chcę, aby ktoś zobaczył mnie w tak tragicznym stanie. Tak, kochany, jest bardzo źle.
W końcu, kiedy mój list dobiega szarego końca, poznaj powód, dla którego robię to wszystko.
Dnia osiemnastego lipca 2008 roku, dowiedziałam się, w bardzo prozaiczny sposób, iż choruję na ciężką odmianę raka trzustki.
Wyobrażam sobie, jak teraz wyglądasz. Starasz się być obojętny, nie okazując uczuć i emocji, targających Tobą od samego wnętrza Twej duszy. Ale w końcu zdecydujesz się zaufać samemu sobie.
Walczyłam, och, Niall, nawet nie masz pojęcia jak bardzo. Wszystkie zabiegi, hospitalizacje, chemioterapie. Miało być dobrze, a jest wręcz odwrotnie, wiesz? 
Przed dwa lata choroba nie dawała się we znaki. Żyłam normalnie, całkowicie zapominając o Tobie.
Rok temu, kiedy pan doktor Wiener (był bardzo miły, nawiasem mówiąc, aczkolwiek jego włosy, przekraczające przeciętną długość, przerażały mnie ogromnie) oznajmił, iż pozostało mi tylko trzysta sześćdziesiąt pięć dni życia, postanowiłam, że w ostatnim stadium przerzutów, zdecyduje się odezwać się i opowiedzieć, jak przebiegały lata choroby, w których byłam samotnym człowiekiem.
Będąc świadoma swego stanu zdrowotnego, postanowiłam żyć tak, jakby każdy następny dzień był ostatnim. To było możliwe, dasz wiarę?
Spełniłam swe  marzenia.
Miejąc  jeszcze moje długie pasma włosów, zdecydowałam się na upragnioną sesję fotograficzną. Efekt był zadziwiająco zachwycający. Z&Z, tak Kat postanowiła nazwać ten album. Mam go gdzieś zakopany w dolnej półeczce mojego biurka, jeśli byś pragnął, w każdej chwili możesz dojrzeć skutki tego przedsięwzięcia. Moje mieszkanie zawsze będzie dla Ciebie drugim domem. Nie zapominaj.
Wyjechałam na upragnione wakacje do Hiszpanii, tak, do Marabelli. Niall, gdybyś tylko chciał, mogłabym Cię zabrać ze sobą. Czar i magia hiszpańskich ulic, doprawdy, zauroczyły mnie na dobre. Chciałabym tam powrócić, ale wiem, że to niemożliwe. Może Ty wyjedziesz tam niebawem?
Dużo by tu opisywać, ale ja naprawdę, nie mam już siły.
Niall, to już koniec. Wierzysz? Dno. Jutro umrę. Szkoda, że nie mogę Cię jeszcze zobaczyć.
Proszę, spełnij me życzenia, jako świadectwo, że kiedykolwiek byłam dla Ciebie warta. Utwierdź mnie w tym przekonaniu.
Kończąc mój list, ujmę, że to o mojej śmierci poinformuje Cię moja mama. Jeśli masz jeszcze trochę rozsądku i empatii w sobie, wesprzyj ją i zaopiekuj tak, jakbyś opiekował się mną, gdybyś wiedział o mojej chorobie. Jesteś dobrym człowiekiem, masz złote serce. Ona będzie Cię potrzebować. Ja odejdę, ona zostanie sama.
Łudzę się, że może będziesz za mną tęsknił. Ja będę patrzeć na Ciebie z góry i wspominać.
Pamiętaj o mnie, proszę.
Już nie mogę.
Moja ręka jest złamana.
Serce przecięte na pół.
Wszystko już skończone.
Byłeś, jestem i będziesz moim słoneczkiem.
To nie jest pożegnanie, wiesz przecież, że N-I-E-N-A-W-I-D-Z-Ę się żegnać, tak cholernie. Ale obiecaj mi jedno: że jeszcze kiedyś się spotkamy. Tam, na górze. Sądzę, iż mają tam dobre ciastka. Takie z chmurkami. I grają dobrą muzykę. Przekonam się o tym i koniecznie napiszę drugi list.
[T.I]

Ps. Wiedziałeś, jakie niedobre jedzenie serwują w szpitalnych stołówkach? Musieliby przyjąć tam Ciebie. Przyczyń się do to tego, mój kucharzyno. " 

Tak, jak opisałaś w liście, odłożyłaś doszczętnie wykończony długopis na bok, a sproy kawałek idealnie zachowanego papieru, włożyłaś do wsześniej zaadresowanej koperty i starannie zakleiłaś każdy rów. Miałaś cichą nadzieję, że dotrze do prawdziwego odbiorcy. To było Twoim ostatnim życzeniem, przed śmiercią. 

*~*~*~*
Witam, witam, wszystkich przecudownych czytelników "Takie jednokierunkowe imaginy"! Na początek wypadałoby się przedstawić, więc? 
Mam na imię Julia ( tak, tak samo, jak główna założycielka bloga - nawiasem mówiąc, nazywamy siebie "kopjami", ponieważ obie mamy na imię Julia, mamy po 13 lat, urodziłyśmy się w marcu, mamy ten sam znak zodiaku, itd. Co najlepsze, codziennie odkrywamy nowe cechy, które nas łączą, a to nas niesamowicie satysfakcjonuje! (: ) i od dzisiaj jestem "współautorką", tego oto imaginowego bloga. 
Na początek, niedawno napisany imagin z Niallem. Jest dosyć smutny, wiele osób nie lubi smutnych, więc nie wiem, czy się spodoba. 
Mi aczkolwiek przypadł do gustu, więc postanowiałam go przerobić na taką oto formę, ponieważ z jego pierwotnym założeniem, miał to być po prostu one-shot. Mam nadzieję, że wybaczycie mi drobne błędy, które zdołacie wyłapać. Ale uwierzcie - człowiek nie jest nieomylny, nie potrafi takim być. 
No to co? To chyba na tyle! Cieszę się, że dołączyłam do obsady tego bloga i od dzisiaj będę mogła na nim współtworzyć. 
Co z następnym dziełem? Możecie go wypatrywać już w najbliżzym czasie. Maluteńka podpowiedź: będzie on z Harrym. :") Wszystkich zainteresowanych BŁAGAM O KOMENTARZE. To naprawdę ważne, sprawia uśmiech na twarzach obu Julek. (:
Pozdrawiam Was serdeczenie i do następnego. <3 xxx

17 komentarzy:

  1. smutny . :(
    ale wyszedł Ci naprawdę cudny. ; 3
    czekam na nn. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. kurczę świetny *.* więcej takich

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę nietypowy ale podoba mi się. Jedyne czego mi brakuje to reakcja Niall'a, tego co robi jak ten list dociera do niego. Ale pomijając ten fakt imagin naprawdę świetny. :)

    ~@Caroline_x333

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja Rycze teraz i bede przez najbliższa godzinę .To jest piękne , naprawdę piękne .Nie Moge doczekać sie następnego .

    OdpowiedzUsuń
  5. to jest po prostu niesamowite! przeczytałam to i mam łzy w oczach *.* i jeśli chodzi o mnie to kocham smutne imaginy, więc czekam na kolejny tego typu!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc jakoż obiecałam zostawiam komentarz. To było dobre ;) Napisz następnego o tym jak Niall na to zareagował ;)A więc powodzenia. Jeśli potrzebowałabyś jeszcze czegoś to wiesz gdzie mnie znaleść ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. WSPANIAŁE *____* @awwwbabe

    OdpowiedzUsuń
  8. o jejcia ;c popłakałam się ! jest przecudne! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. jezuu . ryczę ;( świetny ! więcej takich ; ) xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny, a możesz napisać dziś z harrym. ! proszę. !! ;*** @weronika_borok

    OdpowiedzUsuń
  11. Bomba. Czekam na następnym, fajnie by było gdybyś dodała dziś imagin z Harrym.

    OdpowiedzUsuń
  12. http://thoughtsturn.blogspot.com/ zapraszam do czytania :)
    będe wpadała :)

    OdpowiedzUsuń
  13. pięknie, Julia, pięknie. x

    OdpowiedzUsuń
  14. klimat - jest.
    pomysł - jest.
    tylko kurczę, czegoś mi brakuje...pewnie będę brzmieć, jak jakiś nadęty bufon, który zjadł wszystkie rozumy(zaraz po tym, jak skończyła się mleczna czekolada), ale... Hm. Opisywanie uczuć nie może być tylko zlepkiem pięknych słów, nadawających klimat. To musi mieć...no kurczę. To COŚ, co sprawi, że łzy same płyną, a gula nie wiadomo skąd pojawia się w gardle. Tutaj przeszkadzał mi nadmiar pięknych i gładkich przymiotników - w niektórych miejscach zbędne, według mnie - no i niektóre słowa, nie pasujące do kontekstu.
    jednak, pomimo tego mojego gderania (wybacz, zły humor i te sprawy) coś mi się widzi, że gdzieś tam drzemie talent. jakby to nie brzmiało - obudź go, a za talentem przyjdzie styl i wyczucie.
    pozdrawiam i ściskam, Wunder.

    OdpowiedzUsuń
  15. jacie, świetny *__*
    mogę być informowana o nowych ? mój tt: @AmebaOfficial
    + zapraszam do mnie http://im-nothing-without-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. JEJU JAKI ŚWIETNY *.*
    PŁACZĘ JAK GŁUPIA . XD

    OdpowiedzUsuń